 Co pierwsze kojarzy się ze słowem wampir? Nietoperz? A może krew? No właśnie, krew. Wampiry przecież wysysają krew, nie? Fakt wysysają, ale nie wszystkie. Karin mieszka w ,,zwyczajnej" wampirzej rodzinie i sama w sobie jest wampirem. Ok, ale w czym problem? A no w tym, że Karin nie wypija krwi - ona ją ,,wsysa" w człowieka. Inaczej będzie miała wylew krwi. Tak, z nosa (nie, to nie TEN wylew z nosa). No i warto wspomnieć, że Karin zakochała się w człowieku z wzajemnością. Ona jest takim wampirem-nie wampirem. Nawet światło słoneczne jej nie szkodzi (do tego bardzo lubi czosnek). I ma mnóstwo kłopotów - jako człowiek sprawdza się wzorowo, ale jako wampir... no cóż, tak różowo niestety nie jest. Szczerze polecam tą mangę. Ona ma w sobie ,,to coś' - nie wiadomo czemu, nie można się od oderwać.
|